1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wiceszef MSZ: Migranci na granicy chcą azylu w Niemczech

23 listopada 2021

Wielu niemieckich polityków rozumie już, że Polska chroni także granicę UE – ocenia w wywiadzie dla RND wiceszef polskiego MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk.

Wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk
Wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel SękZdjęcie: DW/A. M. Pędziwol

Polski wiceminister spraw zagranicznych tłumaczy w rozmowie z siecią Redaktionsnetzwerk Deutschland (RND) polską strategię w sprawie kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej. Pytany, dlaczego Polska nie uniemożliwiła migrantom złożenia wniosków o azyl na granicy, dyplomata twierdzi, że „mamy tu do czynienia w 99 procentach nie z uchodźcami, których życie jest zagrożone przez konflikty wojenne, ale z migrantami, którzy chcą dostać się do UE z powodów gospodarczych”.

„Ci ludzie szukają lepszego życia i mają nasze współczucie, ale zostali oszukani przez białoruskiego przywódcę Aleksandra Łukaszenkę. Zwabił ich, by nielegalnie przekroczyli granicę i ponosi on pełną odpowiedzialność za powstały teraz kryzys polityczny. Posługuje się tymi biednymi ludźmi, by wywrzeć presję na UE” – mówi Szymon Szynkowski vel Sęk.

Migranci wołają „Germany”

Jak twierdzi, są przypadki przedostania się przez granicę białorusko-polską, a wówczas „ci ludzie przechodzą należytą procedurę azylową. Ale w większości przypadków okazuje się, że nie mają prawa do otrzymania azylu. Do tego dochodzi fakt, że większość wcale nie chce azylu w Polsce, ale w Niemczech albo jeszcze dalej na Zachodzie. Stoją przed granicą i wołają ‘Angela Merkel' albo ‘Germany'. To oznacza, że nie chronimy tylko polskiej granicy, ale także granicę UE. Rozumie to już także wielu niemieckich polityków, jak minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer” – dodaje Szynkowski vel Sęk.

Migranci w tymczasowym ośrodku przejściowym w okolicach Grodna na BiałorusiZdjęcie: Kacper Pempel/REUTERS

W jego opinii także ludzie w Polsce rozumieją, że za sytuację migrantów odpowiedzialny jest Łukaszenka, a nie polski rząd. „I są u nas organizacje pomocowe i aktywiści, którzy troszczą się o to, by pomagano migrantom w potrzebie. Jak powiedziałem, każdy, kto przekracza granicę, może u nas złożyć wniosek o azyl. Ale w tej chwili jest to faktycznie niemożliwe, bo całkowicie zamknęliśmy granicę” – powiedział.

Ryzykowna inicjatywa Merkel

Według wiceministra polskie władze chcą „możliwie szybko” umożliwić dostęp organizacjom humanitarnym do strefy stanu wyjątkowego, jednak pod warunkiem, że najpierw ustabilizuje się sytuacja. Jak mówi, priorytetem jest to, by straż graniczna, policja i wojsko mogły „profesjonalnie wykonywać tam swoją pracę”. „Nie pomogło nam w tym, gdy niektórzy nasi politycy opozycyjni odstawiali tam spektakl medialny po myśli Łukaszenki, co miało miejsce przed stanem wyjątkowym” – dodał.

Zdaniem Szynkowskiego vel Sęka dobrze się stało, że „wielu czołowych europejskich polityków zrozumiało, jak krytyczna jest sytuacja”, a UE solidarnie przyjęła pakiet nowych sankcji przeciwko Łukaszence. „Czas pokaże, czy takie inicjatywy, jak ta ze strony kanclerz Merkel wpiszą się w te solidarne postawy. Jak dotąd białoruska propaganda świętuje to jako uklęknięcie Europy przed Mińskiem. Naszym zdaniem z taką drogą wiążą się też liczne ryzyka” – ocenia wiceminister.

„Jest u nas wiele krytycznych głosów, które mówią o osi Berlin-Moskwa, które także uważają za jej część składową gazociąg Nord Stream 2. Zawsze byliśmy mu przeciwni, a teraz widzimy, że zanim popłynął nim pierwszy gaz, w kierunku Niemiec idzie strumień uchodźców. Tego rodzaju egoistyczna polityka może prowadzić do tego, że bez naszych solidarnych działań fale migracyjne napłyną do Niemiec szybciej niż gaz. Dla nas jest jasne: Bez zgody z Moskwy Łukaszenka nie mógłby tego zrobić” – ocenił Szynkowski vel Sęk.

(widz)

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>